Ogromnie dziękuję za komentarze! ;*
Kolejny rozdział dodaję dzisiaj, ponieważ mam taką ochotę (co wcale nie znaczy, że tak będzie już zawsze). ;)
Bez dalszego gderania: zapraszam na rozdział!:D
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Zanim zdążył do nich dotrzeć chłopak otrzymał jeszcze kilka ciosów w twarz i brzuch. Kiedy tylko z rozciętej wargi popłynęła cienka stróżka rubinowego płynu vampir poczuł, jak jego tęczówki stają się błyszcząco jaskrawe, czyniąc jego spojrzenie lodowatym. Reagował tak tylko wtedy, gdy był pod wpływem silnych emocji. Lub gdy czuł zapach krwi uwolnionej z więzienia ludzkiego ciała.
Po całym ciele przebiegł go dreszcz. Zdezorientowany przez chwilę tylko stał i gapił się z niedowierzaniem na mężczyznę zgiętego wpół. Wyglądał na -góra- jakieś dwadzieścia pięć lat. Mimo swego młodego wyglądu był dobrze zbudowany. Czarna koszulka z szarym nadrukiem elektrycznej gitary opinała widocznie umięśnione ramiona, szeroką klatkę piersiową, szczupły brzuch. Teraz lekko uniesiona odsłaniała czarny pasek nabity błyszczącymi ćwiekami, przytrzymujące na biodrach jego wąskie rurki tego samego koloru, co cała reszta ubrań, które miał dziś na sobie. Nawet trampki miał czarne, ale (o dziwo) z czerwonymi sznurówkami - no, to zaszalał kolorystycznie!
Darren uśmiechnął się trochę na te myśli. Jednak jego humor prysnął, gdy główny oprawca zrobił krok w tył.
Rękoma szarpał coś przy swoim ubraniu. Queen uniósł głowę i zobaczył, jak Kevin rozpina swoje jeansy. Doskonale wiedział, co zaraz nastąpi.
- Odsunąć się - warknął lider grupy na swoich chłopców. Ci, oczywiście, posłuchali i bezzwłocznie ustąpili mu dostępu do niego. - I co? - zapytał kpiącym głosem. Patrzał na niego z wyższością. - Trzeba było przyjąć, co ci wcześniej proponowałem. Teraz nie będzie tak przyjemnie, chociaż chciałem tego z początku. W sumie...wiesz, już dawno bym cię zostawił, bo nie reagujesz tak, jak ja tego chcę, ale jest jeden problem - ja już dawno nabrałem na ciebie ochoty. Tak na prawdę nie na ciebie, tylko na twoją smakowitą dupę ściśniętą tymi cholernymi pedalskimi rureczkami.
Nagle w zaułku między dwoma blokami zrobiło się bardzo zimno, a atmosfera stała się ciężka i aż prawie było widać mgłę grozy. Przydupasy Kevina zwiały czym prędzej. Sam Quentin uciekłby gdzie pieprz rośnie, gdyby tylko mógł się ruszyć.
Patrzył z przerażeniem jak z ciemności za Blackiem wyłania się wielka postać otulona mrokiem, jakby drugą skórą. Postać rzuciła się na mężczyznę,który z przerażeniem, na drżących nogach zaczął się cofać, ale nie zdążył, bo Mroczny już go dopadł.
***
Nieprzytomny mężczyzna leżał na ziemi po osobistej konfrontacji z Darrenem. Popatrzał w stronę chłopaka, który skulony siedział na ziemi. Bał się go. Czuł to we własnej krwi, rozpoznał po gorzkim zapachu w powietrzu. Podszedł do niego najspokojniej, jak tylko umiał. Przykucnął przed nim powoli.
- Możesz wstać? - zapytał łagodnie, by nie przyprawić go o zawał serca. Nie chciał go targać do szpitala. Z resztą szkoda tak młodego chłopaka.
Chłopak podniósł wzrok i napotkał parę najpiękniejszych oczu jakie mógłby sobie wyobrazić. A wyobraźnię miał bogatą. Wokół wąskich źrenic jaśniał kryształowy blask nadający drapieżności tęczówce o ciemniejszej, granatowej otoczce. Tym wzrokiem mógłby ćwiartować jak laserem, tylko że na zimno. Dookoła oczu miał zaczerwienioną skórę, ale to go nie dziwiło, bo nietrudno o ćpuna w tej okolicy. A efekt takich tęczówek mogły sprawiać kontakty...prawda? Co do tego nie był pewien, ale postanowił o tym nie myśleć.
- Chyba tak - odparł cicho. Spróbował się podnieść, czego od razu pożałował, bo głowa zareagowała na ten ruch tępym bólem. Zatoczył się i znów wylądowałby na podłodze, gdyby nie fakt, że Mroczny zdążył w porę zareagować. Trzymany przez silne dłonie Dark speszony zarumienił się nieznacznie. Kiedy miał już pewność, iż jest w stanie ustać na nogach odsunął się o krok od potężnego ciała mężczyzny.
- Darren Stone - przedstawił się nieznajomy, wyciągając dłoń w jego stronę.
- Quentin Dark - przyjął podaną rękę i uścisnął ją.
***
Quentin podziękował za pomoc, bo przecież Darren mógł przejść obok nie zawracając uwagi na bójki. Ale on nie tylko się zainteresował, lecz także zaangażował. Później, co było miłe z jego strony kilka razy się go zapytał, czy na pewno nie potrzebuje lekarza i czy da radę w jednym kawałku dotrzeć do domu. Pożegnali się i wracali właśnie do swoich domów.
Dwudziestotrzyletni chłopak zatrzymał się na przystanku. Wyjął z prawej, przedniej kieszeni spodni komórkę i spojrzał na godzinę na wyświetlaczu. Kurwa. Szesnaście minut temu uciekł mu ostatni autobus, co by go zawiózł do centrum. Stamtąd jeszcze tylko dwoma takimi, jakieś siedem minut żwawego spaceru i osiem pięter w górę po schodach, bo znów się zepsuł dźwig (jakieś pół miesiąca temu, ale nikt się jeszcze do niej nie pofatygował z naprawą). I byłby w domu! Ale on jak zwykle musiał mieć pod górkę.
Ruszył w stronę postoju taksówek, przetrzepując kieszenie w poszukiwaniu jakichś pieniędzy, którymi mógłby zapłacić za powrót do domu. W tylnej kieszeni znalazł dwa banknoty. Teraz tylko chciał, żeby to wystarczyło za podróż.
Dotarł już na postój z dziwnym wrażeniem, iż jest obserwowany. Podszedł do najbliższego auta, otworzył drzwi i wsiadł. Usadowił się wygodnie na tylnym siedzeniu recytując z pamięci adres, pod który prosił się zawieźć.
Po jakichś dwóch godzinach leżał w łóżku ledwo już kontaktując. Był wyczerpany. Sen przyszedł nagle, nie dając szans na reakcję.
***
Vampir stał na chodniku przy jakimś okolicznym sklepie. Była to dzielnica dla ludzi głównie na średniej stopie finansowej. Nie wiedział, po co tu przylazł. Po prostu z ciekawości. Podążał śladem za taksówką i tak to się tu znalazł. Stał teraz z głową uniesioną w górę, wiedząc, że obiekt jego zainteresowania przebywa na trzecim piętrze od góry wieżowca. Wiedział już gdzie najprawdopodobniej mieszkał Quentin.
cdn.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To by było na tyle jeśli chodzi o moją dzisiejszą wenę ;)
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania! ;*
Witam,
OdpowiedzUsuńDarren pomógł Darkowi jak Kevin i jego banda na niego napadła... oby nie było więcej kłopotów z nim...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia