Witajcie, jeśli czekanie nieokreśloną ilość czasu na moje wypociny jeszcze się Wam nie znudziło. :)
Dzisiaj mam dla Was Rozdział 17 tego nieszczęsnego opowiadania, którym uraczę Was jeszcze dwa razy. Będzie jeszcze Rozdział 18 oraz Epilog. Niestety, nie wiem jeszcze dokładnie, kiedy, wiec wyczekujcie, sprawdzając co kilka dni status bloga. :)
Później, myślałam, aby dodać może ze dwa króciutkie opka, które napisałam jakiś czas temu. Są to dwa one-shoty, ale powiązane ze sobą, o tematyce wampirycznej i wilkołackiej. Mam także pomysł na trzecią część, ale nie wiem, czy dam sobie ze wszystkim radę. Cóż, w takiej sytuacji, proszę Was tylko o opinię, czy będziecie chcieli coś takiego przeczytać, bo nie wiem, czy jest sens zachodu? :>
---------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy tylko drzwi się za nimi zamknęły, Darren postawił kochanka ostrożnie na podłodze. Patrzyli na siebie, gdy uwalniał swoje stopy od obuwia, używając do tego tylko pięt. Jak tylko się ich pozbył, opadł na kolana przed Queenem, patrząc w te cudowne, czarne otchłanie, umieszczone na bardzo przystojnej twarzy mężczyzny. Były to oczy człowieka, który widział za dużo, a ich smutek i ból przykuwał uwagę na znacznie dłużej. Podziwiał te oczy, od kiedy tylko pierwszy raz w nie spojrzał. Wiedział, że wielu ludzi woli się nie zagłębiać w to, co sprawiło, że właśnie taki wyraz przybrały. To był jego partner, a on już po części wiedział, dlaczego takie są. Obiecał sobie i Quentinowi po cichu, że sprawi, że te cudowne zwierciadła duszy będą wyrażały szczęście i poczucie bezpieczeństwa. To był jego nowy cel w jego cholernie długim życiu.
Dzisiaj mam dla Was Rozdział 17 tego nieszczęsnego opowiadania, którym uraczę Was jeszcze dwa razy. Będzie jeszcze Rozdział 18 oraz Epilog. Niestety, nie wiem jeszcze dokładnie, kiedy, wiec wyczekujcie, sprawdzając co kilka dni status bloga. :)
Później, myślałam, aby dodać może ze dwa króciutkie opka, które napisałam jakiś czas temu. Są to dwa one-shoty, ale powiązane ze sobą, o tematyce wampirycznej i wilkołackiej. Mam także pomysł na trzecią część, ale nie wiem, czy dam sobie ze wszystkim radę. Cóż, w takiej sytuacji, proszę Was tylko o opinię, czy będziecie chcieli coś takiego przeczytać, bo nie wiem, czy jest sens zachodu? :>
---------------------------------------------------------------------------------------
Kiedy tylko drzwi się za nimi zamknęły, Darren postawił kochanka ostrożnie na podłodze. Patrzyli na siebie, gdy uwalniał swoje stopy od obuwia, używając do tego tylko pięt. Jak tylko się ich pozbył, opadł na kolana przed Queenem, patrząc w te cudowne, czarne otchłanie, umieszczone na bardzo przystojnej twarzy mężczyzny. Były to oczy człowieka, który widział za dużo, a ich smutek i ból przykuwał uwagę na znacznie dłużej. Podziwiał te oczy, od kiedy tylko pierwszy raz w nie spojrzał. Wiedział, że wielu ludzi woli się nie zagłębiać w to, co sprawiło, że właśnie taki wyraz przybrały. To był jego partner, a on już po części wiedział, dlaczego takie są. Obiecał sobie i Quentinowi po cichu, że sprawi, że te cudowne zwierciadła duszy będą wyrażały szczęście i poczucie bezpieczeństwa. To był jego nowy cel w jego cholernie długim życiu.
Zanurzał się coraz bardziej w potędze czarnych tęczówek jego ukochanego anioła. Upadłego anioła.
Powoli sunął wzrokiem po ciele kochanka. Jego pożądliwy wzrok zatrzymał się na wprost jego twarzy; dopiero na rozporku czarnych, zakurzonych spodni. To były te same spodnie, jakie ubrał parę dni temu, kiedy vampir zaprowadził go do pracy po upojnych, gorących chwilach, przepełnionych namiętnością. Na ten widok lekko się opamiętał. Jego partner musiał być zmęczony po wydarzeniach z ostatnich dni, a jego obowiązkiem teraz było zadbanie o komfort ukochanego. Jednak, pomimo zmęczenia kochanka, nie mógł zaprzeczyć jednoznacznemu uniesieniu przodu jego spodni.
Rozwiązał jego sznurówki, zdjął ostrożnie trampki i znów wziął go na ręce, co spotkało się z jękiem protestu z nutą rozczarowania. Quentin wyczekiwał z niecierpliwością dalszego obrotu wydarzeń. Kurwa, w pewnym momencie, widząc wzrok vampira, był prawie pewien, że zaraz rozerwie jego ubranie na strzępy i weźmie na korytarzu swojego nowoczesnego mieszkania. Raczej nie byłby to jego wymarzony pierwszy raz, ale czekał. Miał nadzieję, że to nie on tej nocy będzie aktywem. Chociaż, w gruncie rzeczy, nie przeszkadzała mu ta rola, jednak chciał czegoś nowego. Z Darrenem.
Ręce Darka owinęły się wokół karku vampira.
- Bardzo za tobą tęskniłem – powiedział, a raczej zamruczał, miziając kochanka nosem po policzku.
- Jak bardzo?
- Bardzo.
- Tylko tyle? – drażnił się z nim.
- Aż tyle. – polizał go po skórze. Miała lekko słonawy posmak.
- Jesteś okrutny. Ja nie mogłem spać, bo nie było ciebie przy mnie. Nie mogłem oddychać, bo ciebie nie było. Nie funkcjonowałem normalnie, moje ciało przeszło w funkcję autopilota, a umysł wciąż obmyślał idealny plan na wyciągnięcie cię z tego bagna; abyś mógł być przy mnie. Już na zawsze. – przycisnął go mocniej do siebie. Queen pociągnął nosem i zapytał:
- Obiecujesz?
- Obiecuję, że już na zawsze będziemy razem. Jesteśmy sobie przeznaczeni.
Nie wiedzieć, kiedy, doszli do łazienki, Darren użył swoich „mocy”, aby rozebrać ich obydwu i odkręcić kurki w ogromnej, pięknej wannie. Zanim Quentin się zorientował, ukochany porwał go z powrotem w swoje ramiona, wskakując do wanny z ciepłą wodą. Pocałował go głęboko i tak namiętnie, że gdyby go nie trzymał, na bank osunąłby się do całkiem głębokiej wody. Vampir zaśmiał się cicho, melodyjnie pod nosem, kiedy uwolnił jego wargi.
Uklęknęli, ciepła ciesz obmyła ich nagie ciała, ich głodne siebie nawzajem dłonie błądziły po zaokrągleniach i uwypukleniach ciał. Wpili w siebie głodne spojrzenia i przez chwilę trwali tak, zatopieni w pożądaniu. W pomieszczeniu stało się jeszcze goręcej i to nie z powodu parującej cieczy.
Queen sapnął, kiedy niespodziewanie został lekko pchnięty na zimną ściankę, a Darren wślizgnął się pomiędzy jego rozłożone nogi. Oplótł się nimi w pasie, z powrotem patrząc w czarne, błyszczące namiętnością oczy, z lubością. Przyszpilił go do kafelków, przyciskając kolano do pobudzonego krocza kochanka.
- Mmm… potrzebuję cię – zamruczał.
- Quentin, ja… - spojrzał na niego zaciekawiony i jakby trochę bardziej przytomny. – Ja potrzebuję cię oznaczyć. Kiedy cię porwano, zdałem sobie sprawę, że popełniłem okropny błąd, puszczając cię wtedy do pracy niesparowanym, mimo że już wtedy byłeś mój. Obiecałem sobie, że dokonam parowania, kiedy tylko będziesz już gotowy.
- Kiedy? Dlaczego nie jeśli?
- Ponieważ wiedziałem, że cię odzyskam. Quentinie Dark, jesteś tylko mój, a ja należę tylko do ciebie. Czy zgodzisz się przyjąć moje „przywiązanie”, być tylko ze mną do końca naszego wspólnego wiecznego życia? Czy jesteś gotów przyjąć mnie do swojego ciała, serca, umysłu i duszy tak, jak ja przyjąłem ciebie, mojego partnera? Czy jesteś gotów zaakceptować moją naturę, to, że nie jestem w stenie przeżyć bez przyjęcia krwi oraz to, że od tej poty będę mógł przyjmować ten dar tylko i wyłącznie od ciebie?
Quentinowi, na tę myśl, pewna cześć jego ciała stała się jeszcze twardsza i grubsza, niż do tej pory. To, w jaki sposób Darren informował go o tym, co zamierza zrobić, nie mogłoby być bardziej erotyczne w ustach tego zachwycającego nieśmiertelnego. Mówił tak poważnie, z takim przekonaniem, jakby od tego zależało ich życie.
Cóż, może rzeczywiście tak było.
Quentin jednak nie tracił czasu na zastanawianie się nad tym; w tym momencie miał ważniejsze rzeczy na głowie. Między innymi (jeszcze przyjemniejszymi, bardziej fizycznymi rzeczami) musiał zapewnić ukochanego o swojej miłości, zaufaniu i oddaniu dla niego.
- Zgadzam się zostać twoim partnerem, ukochany…
- Partnerem się nie zostaje; partnerem się jest. – przerwał mu.
Queen pocałował go szybko w usta, by go uciszyć. Teraz była jego kolej na gadanie.
- Więc… Tak, jestem gotów być dla ciebie wszystkim, czego potrzebujesz. Kocham cię i nigdy nie przestanę. Jesteś najważniejszą osobą w… nie, ty jesteś moim światem. Jesteś cudowny. Nigdy nawet takiego ciebie sobie nie wyobraziłem; nawet w snach nie byłeś taki idealny dla mnie.
- Ty… śniłeś o mnie? – zapytał niepewnie, a Queenowi na ten widok jeszcze bardziej zmiękło serce.
- Owszem. Byłeś moim ulubionym snem. Zawsze sądziłem, że tylko fantazją. – złapał jego głowę w dłonie, wplatając palce w ciemnoblond pasma. – Zrób, proszę, tak, aby nic już nigdy nie mogłoby nas rozdzielić. Nie zniósłbym więcej utraty twojej bliskości. Przysięgam.
- Ale… Queen. Nie rozumiesz. Tym razem ja, żeby cię oznaczyć, muszę być w tobie. Wiem, że możesz tego nie chcieć… - kochanek przyłożył mu swój smukły palec do ust.
- Niczego w tej chwili nie pragnę bardziej, niż ciebie. Niż całego ciebie. Także we mnie. Daj mi to. Proszę? – zatrzepotał rzęsami, kręcąc jednocześnie biodrami, ocierając się o jego erekcję.
- Wszystko, czego tylko pragniesz, kochanie.
Dwa, splecione ze sobą w miłosnym uniesieniu ciała, zwarły się w namiętnym tańcu. Za muzykę robił im plusk wody, uderzającej o ścianki wanny oraz jęki męskich głosów.
W pewnym momencie, kiedy Darren już miał wsunąć w niego ostrożnie już nawilżony palec, Queen lekko spanikował. Położył dłonie na silnych ramionach vampira, naciskając na nie i odezwał się cicho:
- Darren. To jest… to mój pierwszy raz w ten sposób. Proszę cię, bądź delikatny – wydyszał bardzo cicho.
- Cii… Kochanie, dobrze. Nie zrobiłbym ci krzywdy, ale dobrze, że mi o tym mówisz. Rozluźnij się – uspokoił go chwilę przed tym, jak porwał jego wargi do kolejnego gorącego tańca zmysłów.
Chwilę później Queen jęczał w miękkiej pościeli na łóżku w sypialni Darrena. Już wykąpany, odświeżony i pachnący, nie miał nic przeciw ustom ukochanego na jego męskości. Jęczał z rozkoszy i pozwalał ciekawskim palcom vampira wsuwać się w niego, badając jego wnętrze, szukając tego niesamowitego punktu. Nawet się nie zorientował, kiedy był już w pełni gotowy, by przyjąć w siebie kochanka. Wbrew świadomości, już od jakiegoś czasu błagał go, aby go wreszcie wypełnił.
Darren skorzystał z zaproszenia, szybko, a za razem delikatnie, wślizgując się do jego ciasnego tunelu. Świetnie wykorzystał chwilę jego nieuwagi, ponieważ chwilę po wypełnieniu, Queen stężał, zaczął szybciej oddychać, zacisnął się na nim tak mocno, że musiał walczyć sam ze sobą, żeby nie wystrzelić.
- Queen, skarbie, rozluźnij się. W porządku, nic złego się nie dzieje. Jestem tutaj. – do Queena jakby nie docierało to, co do niego mówił. Stłumił ciche przekleństwo i spróbował jeszcze raz: - Do diabła, Quentin, rozluźnij się albo będzie to najszybsze parowanie w historii mego rodu – prawie warczał.
W tym momencie, jego anioł chyba zrozumiał, bo rozluźnił się na tyle, by go aż tak nie ściskać. Dobry chłopiec.
- Przepraszam, trochę się denerwuję – przyznał.
- Wiem, kochanie. Jak się czujesz?
- W porządku. Trochę mnie rozciągasz, ale to miłe uczucie. Jest dobrze dopóki tu jesteś – na to wyznanie, Darren pochylił się i pocałował czule swojego aniołka.
- Zawsze tu będę – powiedział, całując Queena w pierś w miejscu, gdzie pod rozgrzaną skórą biło serce. Brunet wczepił palce w jego włosy i przyciągnął jego usta do pocałunku. Na kościec cmoknął go jeszcze rozkosznie i ułożył się wygodniej pod drugim ciałem.
Patrzyli sobie w oczy, kiedy Darren ostrożnie, ale pewnie wycofał swoje biodra, prawie całkowicie z niego wychodząc, by zanurkować z powrotem w rozgrzaną dziurkę. Krzyk i gwałtowne zaciśnięcie powiek poinformowały go, że idealnie trafił w jego prostatę. Dla podwojenia wrażeń, wciągnął puchową poduszkę pod biodra kochanka i złapał pewnie trzon jego członka. Zaczął poruszać szybko dłonią, w rytm swoich natarć na wrażliwy gruczoł wewnątrz Queena.
Obydwaj sapali ciężko, będąc na skraju przyjemności. Kilka pchnięć później, ukąszenie w tętnicę szyjną, nie tyle, aby się pożywić, co wpuścić partnerski enzym do jego organizmu, obydwoje w idealnie zgranej harmonii doszli w tym samym momencie. Wyczerpany opadł na Queena.
- Hah… Mój ty snajperze – wysapał chłopak, a kiedy Darren spojrzał na niego, nie bardzo rozumiejąc, wyjaśnił: - Za pierwszym razem, kochany. – jego ciemne brwi flirciarsko zafalowały. Obydwoje się zaśmiali.
- Mówisz, że mam cela? – zakręcił biodrami, bo nadal się z niego nie wsunął.
- Achh! O, taaak – zamruczał, przymykając oczy. – Mało tego! Jesteś cały mój! – wykrzyknął spod niego dumny.
- Tak, aniele. Cały twój. Na zawsze. Nawet nie wiesz, ile na ciebie czekałem, nie wiedząc nawet, że istniejesz.
Quentin objął go w pasie nogami i przeturlał ich tak, że teraz to on leżał na vampirze. Kilka kropel czerwonej cieczy skapnęło na nagą pierś nieśmiertelnego. Unosząc lekko biodra, by wypuścić z siebie członek kochanka, zlizał te kilka kropelek siebie i znów pocałował, zwinnie używając języka do masowania drugiego organu.
- Mmm… Teraz jesteś o wiele słodszy, kochanie, niż nawet wtedy, kiedy smakowałem ciebie prosto z żyły. – polizał go po szyi, zasklepiając dwie, niewielkie ranki. Kiedy już całkowicie się zagoją, obydwie zgrabne kropeczki będą połyskiwać pod kątem padania światła, ale mimo to i tak będą ledwo widoczne. Ważne, że jego demon i każdy inny będzie teraz czuł zapach Darrena na tym zachwycającym mężczyźnie.
- Darren?
- Tak, skarbie?
- Czy… Vampiry piją lemoniadę?
- Jesteś niemożliwy! – śmiał się Stone.
- Co? Dlaczego? – zdziwił się Queen. Podniósł głowę, by spojrzeć mu w oczy. – To proste pytanie.
- Właśnie. Parę godzin temu odzyskałem cię z rąk tych sukinsynów, a ciebie interesuje, czy vampiry piją lemoniadę? Jeszcze o tym nie zapomniałeś? – otrzymał odpowiedź w postaci kiwnięcia głową na „nie”. – No, więc tak, vampiry piją lemoniadę – powiedział z rozbawieniem wymieszanym z niedowierzaniem na tworzy.
Po chwili obydwoje wybuchnęli śmiechem, co wywołało u nich jeszcze głośniejszy śmiech. Dark z powrotem ułożył głowę na twardej piersi ukochanego.
Poczuł, jak jego kochanek odpada, uciekając umysłem do krainy Morfeusza.
- Śpij, kochanie. Teraz już jesteś przy mnie. Jesteś bezpieczny – powiedział cicho, kojąco, całując go w czubek głowy. Sam ułożył głowę na poduszce i nie wiadomo, kiedy także odpłynął.
***
Obudził się po pewnym czasie nareszcie spokojnego snu. Nie martwił się już o bezpieczeństwo jego aniołka – nie wiedział, dlaczego, ale ostatnio bardzo łatwo przychodziło mu nazywanie tak tego postawnego chłopaka – ponieważ był wreszcie przy nim. Teraz leżał obok niego tak, że blondyn spokojnie mógł przytulać się do jego szerokich pleców.
Obudził się po pewnym czasie nareszcie spokojnego snu. Nie martwił się już o bezpieczeństwo jego aniołka – nie wiedział, dlaczego, ale ostatnio bardzo łatwo przychodziło mu nazywanie tak tego postawnego chłopaka – ponieważ był wreszcie przy nim. Teraz leżał obok niego tak, że blondyn spokojnie mógł przytulać się do jego szerokich pleców.
Odwrócił głowę i przez ramię zerknął na zegarek, który stał na półce nocnej. Była dziesiąta wieczorem następnego dnia. Lub nocy, jak kto woli.
Niechętnie przeciągnął się i podniósł z miękkiego materaca. Było to o wiele trudniejsze, niż zazwyczaj, gdyż teraz w tym łóżku spał jego słodki Queen. Zmusił się jednak do podniesienia czterech liter i zaprowadzenia ich do łazienki, gdzie szybko się ogarnął.
W kuchni, łykając kilka
łyków lemoniady w butelce, uśmiechnął się. Przypomniał sobie ich wczorajszą
rozmowę na temat tego napoju. Gdy już opróżniło szklane naczynie chwycił kartkę
i długopis. Pochylił się nad blatem, pisząc krótką informację do kochanka:
Witaj, skarbie!
Obudziłem się wcześniej, więc postanowiłem wykorzystać ten czas, kiedy będziesz wypoczywał, aby pojechać do Twojego mieszkania po Twoje rzeczy. Pośpieszę się, bo chcę spędzić jak najwięcej czasu z Tobą.
A więc nie krępuj się, to jest teraz Twój dom. Wrócę szybko (biorę motocykl, dawno nie jeździłem).
Kocham Cię, skarbie.
Twój Darren.
Zaniósł karteczkę do sypialni i położył ją na poduszce. Następnie zbiegł ze schodów i popędził do garażu, chwytając jeszcze po drodze kask i kurtkę. Ubrał się i dosiadł swego "rumaka".
Do momentu, kiedy nie spotkał Queena, Yamaha była jego jedynym towarzyszem; "pierwszą miłością". Pasja stanowiła dużą część jego życia, poświęcał jej sporo czasu. Teraz, jego ukochana, czarna maszynka będzie musiała "podzielić się" nim z jego partnerem. Nie zamierzał jednak jej porzucić. Kto wie, a może nawet Queen spróbuje pokochać wiatr we włosach i pośmiga trochę razem z nim? Chciał, aby ta było.
Z takimi myślami i uśmiecham na ustach pokonał trasę do bloku, w którym mieszkał brunet, w zaledwie kilka minut.
Pognał schodami do drzwi od kawalerki kochanka. Otworzył je i wparował do środka.
Migiem zabrał większą część rzeczy bruneta (nie było tego dużo). Zostawił tylko instrumenty, meble i książki, by wrócić po nie później.
Musiał przyznać, że bardzo szybko mu to szło. Jeśli nic się nie popsuje, zdąży wrócić, nim partner się obudzi. A wtedy zafunduje mu gorącą powtórkę z poprzedniej nocy. Już poczuł, jak pewna strategiczna część jego ciała budzi się do życia i żąda uwagi tylko jednej osoby, mianowicie - Quentina Darka.
Wyszedł z klatki obładowany niewielkimi bagażami. Zaczęło padać. Zapakował się na motocykl, dobrze mocując pakunki, wsiadł i odpalił z pomrukiem.
Ach, uwielbiał ten dźwięk.
Ruszył z parkingu i pokonał pierwszy zakręt.
----------------------------------------------------------------------------------------------
Tak więc przypominam, że czekam na Wasze opinie na temat, Czy chcecie tutaj moje te 2 opka? Proszę o odpowiedzi w komentarzach. ;)
Pozdrawiam,
Oli - chan <3
Dlaczego nikt nie komentuje, to opowiadanie jest świetne nie tylko pod względem fabuły, ale też gramatycznym, nie zauważyłam żadnych rażących błędow
OdpowiedzUsuńCzekam na ostatnie rozdziały, a co do one-shotów, to jak najbardziej jestem za, już się niecierpliwie :D przepraszam, że w dwóch komentarzach, ale coś się zepsuło w moim telefonie :)
UsuńHej, co do Twojego pytania, powiedziano mi kiedyś, że dobrego opowiadania się nie komentuje, tylko takie, w których są błędy, więc zbytnio się tym nie przejmuję. Mnie także zazwyczaj rażą błędy gramatyczne, tak więc jestem wyczulona, by sama robić jak najmniej. ;) Liczę na komentarze pod koniec zabawy z Sercem... :D Jednak prawdą jest to, że gdy widzę, że ktoś komentuje, że są nowe komentarze pod którymkolwiek postem, jest to bardzo podbudowujące. :> Lubię czytać Wasze wpisy, bo ciekawi mnie Wasza opinia. Hm, zazwyczaj mówię, że piszę głównie dla siebie, ale miło jest widzieć, że kogoś zaciekawiłam. :D
UsuńNastępny rozdział powinien pojawić się w ciągu kilku dni, ponieważ mam go już napisanego, tylko muszę przepisać na kompa (z tym już gorzej xD). One-shoty też dodam, gdy tylko przepiszę :) W sumie, mogą to być kilkuczęściowe opowiadania, bo pierwszy ma 4 rozdziały (ok.25 stron w zeszycie), a drugi zapowiada się na jakieś 5-6 (na razie ok. 28, sądzę, że skończony będzie zajmował 40 stron), ponieważ porzuciłam je jakieś pół raku temu i nie dokończyłam, ale chętnie do nich wrócę. ;)
Pozdrawiam,
Oli <3
PS Jeśli chciałby ktoś być powiadamiany, co do kolejnych notek, to proszę o podanie nr GG lub napisanie na mój ( patrz: O mnie - Kontakt) :D
Hejka
OdpowiedzUsuńOpko jest super:)
Co do one-shotów to z chęcią przeczytam.
Uwielbiam czytać o wampirach, wilkołakach i tym podobne :)
Czekam na końcówkę i całą reszte :D
Pozdrawiam
weny życze i dużo czasu na pisanie
lucynaleg
Zapraszam na notkę: http://wizje-rudej.blogfspot.com
OdpowiedzUsuń*zaległości nadrobię później u Ciebie. :3
~ Ruda
Cóż trochę się gubię w twoich opowiadaniach, bo brakuje mi informacji na temat bohaterów, akcja albo toczy się bardzo szybko, albo strasznie się ciągnie. Co nie zmienia faktu, że czytam twoje opowiadania, a fabuła mocno wciągająca.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i zapraszam na mojego bloga!
http://milosc-jest-niesamowita.blogspot.com/
Świetny rozdział. Nie mogę się doczekać następnego.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, w końcu się sparowali, Dark został już oznaczony, choć mam dziwne wrażenie, że zaraz coś się stanie złego....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia